Cześć, właśnie dzisiaj mija 40 dzień bez nowych wpisów na moim
blogu konsumenckim.
Czy to oznacza że znudziło mi się komentowanie produktów? NIE!
Czy może był to 40 dniowy post? Bez jedzenia i picia?
Można by było tak powiedzieć. Od 16 września jestem na
diecie. Ale czy to oznacza że nie kupuje i nie jem. Kupuje i jem! Jednak
ograniczyłem do zera np. jogurty, przekąski itp. Nie kupuje gotowych wędlin.
Wszystkie mięsa jakie jadam są to mięsa przygotowane przez mnie. Kupuje surowe
mięso: kurczaka, indyka, wołowinę i sam doprawiam, gotuję lub smażę
(najczęściej gotuję).
Do tego odstawiłem wszystkie pieczywo czy to białe czy to
pełnoziarnisty, jako węglowodany jadłem ryż biały i brązowy oraz kaszę gryczaną.
I do tego gotowane brokuły. ewentualnie kapusta kiszona. Żadnych sałatek
gotowych w których tak naprawdę do końca nie jesteśmy pewni co jest. A propo
(nad a powinna być kreseczka, nie wiedziałem tego :)) jedząc sałatki w różnych
miejscach - czy to gotowe z kubeczków, czy to w restauracji zauważyłem jakąś
powszechną tendencje do słodzenia. Jakaś masakra! Te sałatki są tak słodkie że
nie da się ich zjeść, to jest moje spostrzeżenie jeszcze sprzed diety.
Teraz ciekawostka. Wiecie dlaczego frytki w McDonalds mają
taką piękną złotawą barwę i są takie chrupki? Bo są maczane w syropie
glukozowo-fruktozowym! Macie pojęcie!!!
Okey, wróćmy do bloga. Postaram się umieszczać nowe interesujące
wpisy, pomimo tego że naprawdę zacząłem się zastanawiać nad tym co warto kupić,
a co ważniejsze włożyć do ust i połknąć. Tylu nowych rzeczy można się
dowiedzieć na temat jedzenia, że aż odechciewa się jeść.
P.S. Waga oczywiście poszła w dół !!! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz